Pierwszy prawdziwy aparat?
Był rok 2004 i uciułałem drobniaki na PowerShot’a A60. Jeszcze gdzieś go mam, matryca dostała świra i wszystkie zdjęcia wyglądają jak z najlepszych, zgliczowanych klipów vaporwave’owych. Jak go kiedyś odgrzebię, to wrzucę parę zdjęć.
Po 3 letniej przeprawie przez studia filozoficzne na UW, zabrałem się na poważnie za fotografię. Od 2010 – Dwa lata w Studium przy Fotoklubie RP, później 3 lata w Studium Warszawskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Studia nauczyły mnie pracy z materiałem negatywowym i pracy w ciemni. Już w trakcie nauki zacząłem trzaskać sesje zdjęciowe i foty na imprezach/koncertach.
Miałem niechlubny romans z fotografią ślubną, czego bardzo żałuję. Pogłębiło to tylko moją mizantropię.
W międzyczasie udało mi się załapać na kilka planów filmowych – jako asystent kamery. Z początku wiązało się to tylko z noszeniem dużych ilości ciężkich rzeczy (to mam opracowane do perfekcji), żeby stopniowo przejść przez fuchy dźwiękowca, focus pullera, aż do operatorki i reżyserii.
Cały czas robiłem zdjęcia.
Trzy lata pracowałem w LITTLE BEAST, gdzie ogarniam sprzęt na plany filmowe. Jak tylko mam wolną chwilę – lecę na zdjęcia. Od fot koncertowych (można mnie spotkać na większości stołecznych imprez stonerowo-metalowych), po plany filmowe – jestem człowiekiem, który rzadko ma czas na nudę.
Obecnie pracuję na własny rachunek – co jest nie lada wyzwaniem.
Okazjonalnie ma czas na sen.
Zawsze mam czas na kawę.